Władysław hrabia Zamoyski i jego zasługi dla Zakopanego.
Działalność
społeczna w Zakopanem.
Działalność
po I wojnie światowej i założenie Fundacji.
Władysław hrabia Zamoyski i jego zasługi dla Zakopanego. (57) |
Pokaz slajdów |
Pobierz tekst w wersji pdf. |
Władysław
hrabia Zamoyski urodził się w 1853 roku w Paryżu. Była to jedna z najważniejszych
osobistości w życiu narodu polskiego na przełomie XIX i XX wieku. Dziś
jednak on sam oraz dzieła, których dokonał, są często zapomniane. Jego
aktywność skupiała się na polu społeczno - gospodarczym, przybierając
niekiedy charakter anonimowy.
Pochodził
z jednego z najznamienitszych polskich rodów arystokratycznych, a jednocześnie
był blisko spokrewniony z Działyńskimi i Czartoryskimi. Był również
powiązany rodzinnie i towarzysko z przedstawicielami wielu innych rodów
arystokratycznych, m.in. Potockich, Sapiehów, Tarnowskich i Platerów.
Jego rodzicami byli generał Władysław Zamoyski, uczestnik powstania
listopadowego, a później
jeden z najbliższych współpracowników księcia
Adama Jerzego Czartoryskiego w Hotelu Lambert, oraz Jadwiga z Działyńskich,
osoba o wielkiej inteligencji, zaangażowana w dyplomatyczną działalność
męża, a po jego śmierci inicjatorka przedsięwzięć o charakterze społecznym
i edukacyjnym.
Wśród
celów wychowawczych, jakie powzięli rodzice hrabiego, jeden miał
znaczenie pierwszorzędne. Było nim przekazanie swym dzieciom miłości do
Boga i Ojczyzny, która miała być fundamentem dla wiernej służby i
oddania wobec związanych z nimi wartości. Osobą bezpośrednio
sprawującą opiekę nad wychowaniem i edukacją potomków była ich matka
Jadwiga, nie można jednak pominąć wpływów, jakie wywierał generał
Zamoyski, na co dzień zaangażowany w działalność dyplomatyczną i
polityczną, który osobiście wskazywał, iż ważnym elementem procesu
wychowawczego jest odbycie służby wojskowej dla przygotowania do działalności
publicznej na rzecz własnego kraju.
Oboje
rodzice byli głęboko wierzącymi katolikami i osobistymi wzorcami dla
dzieci, jednocześnie korzystali także z metod i zaleceń księży
oratorian. Jadwiga Zamoyska poświęcała osobiście wiele czasu na
edukowanie i wychowywanie swych dzieci, które wspólnie uczyły się różnych
przedmiotów: matematyki, języka polskiego, greki, historii i geografii
kraju ojczystego oraz słuchały fragmentów Pisma Świętego. Zamoyscy
dostrzegali też wagę wychowania fizycznego, które stanowiło ważny
element kształtowania ich dzieci.
Władysław
miał możliwość osobistego udziału w wielu wydarzeniach organizowanych
przez polską emigrację w Paryżu. Podczas nich oraz w trakcie osobistych
spotkań rodziców z politykami, artystami i społecznikami, poznawał
wybitnych przedstawicieli społeczności polskiej we Francji. Ważnym
elementem wychowania i edukacji było też uczestnictwo w podróżach
rodziców, związanych z dyplomatyczną działalnością ojca, który
realizując powierzone mu zadania, przebywał m.in. w Anglii, Turcji,
na terenach państw niemieckich oraz w Italii. Nie zapominano także o tym,
aby miał stały kontakt z
ojczyzną, dlatego często udawali się do Wielkopolski i Galicji, gdzie
mieszkali najbliżsi krewni rodziców.
Władysław
Zamoyski rozpoczął swą szkolną edukację od kursu nauk elementarnych. W
wieku niespełna dziesięć lat zaczął uczęszczać do Lycée Impérial
Charlemagne. Jako uczeń nie wyróżniał się niczym szczególnym, szkołę
jednak ukończył pomyślnie. W 1868 roku zmarł ojciec generał Zamoyski.
Kilka lat później, zgodnie z jego wolą, po ukończeniu edukacji na średnim
szczeblu Władysław próbował dostać się do École Polytechnique w Paryżu.
Pomimo łącznie czterech prób, w tym pomyślnego zdania egzaminów za
ostatnim razem, nie został przyjęty na uczelnię ze względu na brak
miejsc. W międzyczasie, na początku 1875 roku, zaciągnął się
dobrowolnie do armii francuskiej, gdzie dosłużył się stopnia
podporucznika.
Niepowodzenia
związane z edukacją bardzo ciążyły młodemu Zamoyskiemu. Wsparcie i zrozumienie
ze strony matki oraz wuja Jana Działyńskiego, z którym utrzymywał
regularny kontakt poprzez osobiste wizyty
w Wielkopolsce oraz za pośrednictwem
korespondencji, były bardzo pomocne, jednak gdy nadarzyła się
niespodziewana okazja wyrwania się z Paryża, Władysław natychmiast z
niej skorzystał.
Młody
hrabia został zaproszony do grona członków Komisji Francuskiej na Wystawę
Powszechną w Sydney. Po otrzymaniu potrzebnych pozwoleń i zwolnienia ze służby
wojskowej, wypłynął w 1879 roku wraz z pozostałymi uczestnikami wyprawy
w kierunku Australii. Podróż ta z wielu powodów stała się dla niego
wyprawą życia. Możliwość pracy przy tworzeniu francuskiego pawilonu
oraz obowiązki związane z poznawaniem miejscowych doświadczeń w
dziedzinach rolnictwa, handlu i przemysłu wpłynęły na poszerzenie
horyzontów i poznanie wielu praktycznych rozwiązań w tych obszarach.
Zamoyski
był zachwycony energią i optymizmem, jakie cechowały stosunkowo młode
australijskie społeczeństwo. Swą radością dzielił się z Janem Działyńskim,
podkreślając w korespondencji, że cała wiedza i doświadczenia, które
gromadzi w trakcie podróży, z całą pewnością będą mu przydatne w służbie
dla kraju ojczystego. Na kontynencie odwiedził m.in. Melbourne, Sydney oraz
wiele mniejszych miejscowości, podróżował w głąb kraju, popłynął
także na Tasmanię.
Obok
pełnienia obowiązków w ramach Komisji, poświęcał także czas na nawiązywanie
kontaktów z ważnymi osobistościami i naukowcami, a przede wszystkim starał
się odwiedzać wszędzie, gdzie tylko mógł, rodaków, których różne
koleje losu rzuciły w ten rejon świata. Niejednokrotnie byli to uczestnicy
powstania styczniowego, traktowani przez Władysława z wielkim szacunkiem.
Kilka lat wcześniej niezwykle przeżył on tragiczne dzieje narodowego
zrywu, w który osobiście zaangażowany był Jan Działyński, a pośrednio
także jego rodzice prowadzący intensywne starania na rzecz poparcia dla
powstania ze strony rządów państw zachodnich.
Pobyt
w Australii związany był również z możliwością podziwiania i
poznawania przyrody, którą hrabia przez całe życie bardzo miłował, a
także kultury rodzimej ludności kontynentu. Zainteresowania te zaowocowały
powstaniem kolekcji eksponatów etnograficznych i przyrodniczych, współcześnie
wchodzących w skład stałej ekspozycji na zamku w Kórniku.
W
czasie gdy Władysław Zamoyski przebywał w Australii, doszło do
wydarzenia mającego kluczowe znaczenie dla jego późniejszych losów. W połowie
marca 1880 roku porażony wylewem krwi do mózgu Jan Działyński, ostatni męski
przedstawiciel rodu, każe sporządzić testament, w którym na głównego
spadkobiercę wyznaczył swego siostrzeńca Władysława. Młody hrabia był
zaskoczony tą decyzją, czuł się
niezręcznie, mając świadomość, że
testament pominął wielu członków rodziny. W przyszłości okazało się,
że nie wszyscy potrafili się z wolą ostatniego z Działyńskich pogodzić
i kwestionowali ją.
Zamoyski
nie od razu ruszył w drogę powrotną, z Australii wypłynął w stronę
Stanów Zjednoczonych dopiero rok później. W trakcie kilku miesięcy spędzonych
w USA przebywał w San Francisco, Chicago i w Nowym Jorku. Spotykał się
tam z przedstawicielami Polonii, miał też okazję osobiście poznać się
z Heleną Modrzejewską i Henrykiem Sienkiewiczem. W 1881 roku hrabia
przypłynął do Amsterdamu gdzie oczekiwały na niego matka i siostra
Maria. Wspólnie udali się do Wielkopolski.
Przejęcie
majątku kórnickiego przez Władysława Zamoyskiego wiązało się z
uregulowaniem powinności podatkowych wobec władz i należności względem
matki zmarłego, Celestyny Działyńskiej. Początek
gospodarowania nie należał
do łatwych, hrabia borykał się z problemami wynikającymi z zadłużenia
majątku, nagliły także pilnie potrzebne inwestycje, takie jak remont
zamku w Kórniku, w murach którego mieściła się wspaniała biblioteka i
kolekcja pamiątek narodowych. Od samego początku cechowało go jednak
wielkie poświęcenie dla obowiązków, jakie wynikały z otrzymania w opiekę
spadku po wybitnych przedstawicielach rodu Działyńskich: Tytusie i Janie.
Nie miał on przeświadczenia, że stał się jego właścicielem, lecz
postrzegał siebie jako powiernika i opiekuna, którego zadaniem jest
uchronić dobra przed roztrwonieniem. Wiódł życie bardzo skromne, które
z czasem przyjęło wymiar wręcz ascetyczny. Ten charakteryzujący go
styl bycia wynikał z dwóch istotnych powodów: z głębokiej wiary w duchu
franciszkańskim oraz z poczucia, że służba zniewolonej ojczyźnie jest
ważniejsza od jednostkowych potrzeb. Szybko stało się jasne, że
przekazane przez rodziców wzorce zostały przez Władysława w pełni
przyswojone.
Przebywając
w Wielkopolsce hrabia zaczął nawiązywać kontakty z ziemiaństwem oraz
przedstawicielami poznańskiej inteligencji. Zaangażował się w działalność
społeczno - gospodarczą, a jednym z jej najważniejszych przejawów było
wykupywanie polskich majątków zagrożonych przejęciem przez Niemców. Równocześnie
wspierał matkę w tworzeniu jej dzieła życia, czyli Szkoły Domowej Pracy
Kobiet, zwanej również Zakładem Kórnickim. Rozwój dalszej działalności
rodziny Zamoyskich w Wielkopolsce został przerwany przez tzw. rugi pruskie,
czyli zmuszenie obcokrajowców do opuszczenia Prus. Ponieważ hrabia wraz z
matką i siostrą byli obywatelami Francji decyzje władz objęły także
ich. W 1885 roku opuścili Kórnik. Zakaz powrotu do wielkopolskiego majątku
obowiązywał Władysława aż do końca I wojny światowej, został jedynie
nieznacznie złagodzony przed jej wybuchem.
Okres
po przymusowym opuszczeniu Kórnika cechował się brakiem stabilności w życiu
rodziny Zamoyskich. W tym czasie przybywali zazwyczaj w Paryżu lub w
Galicji i na Spiszu. O Wielkopolsce jednak nie
zapominali. Zamoyski zaangażował
się w inicjatywę wspierania Banku Ziemskiego w Poznaniu. Na terenie Królestwa
i w Galicji skutecznie zachęcał do zakupu akcji, co znacząco
przyczyniło się do rozwoju tej niezwykle ważnej dla Polaków w Wielkim
Księstwie Poznańskim instytucji gospodarczej.
Zanim
cała rodzina znalazła dogodne miejsce do stałego zamieszkania w Galicji,
korzystała z życzliwości krewnych i wraz z uczennicami Szkoły Domowej
Pracy Kobiet Generałowej Zamoyskiej przebywała najpierw w Starej Lubowli
na Spiszu, a później w Kalwarii Zebrzydowskiej. W żadnym z tych miejsc
nie było jednak dogodnych warunków dla prowadzenia dzieła matki i siostry
hrabiego. Osoby znające ich sytuację, mając na
uwadze społeczne zaangażowanie
Władysława, zaczęły podsuwać mu pomysł, aby wziął udział w mającej
się odbyć licytacji dóbr zakopiańskich. Ich poprzedni właściciele
doprowadzili się do bankructwa w wyniku dewastacyjnej gospodarki leśnej,
która oznaczała też wielkie szkody dla przyrody tatrzańskiej.
Już
wówczas Tatry oraz Zakopane były przedmiotem wielkiej troski ludzi wywodzących
się z różnych środowisk społecznych z terenu wszystkich zaborów. Ich
znaczenie, wraz z upływem czasu wciąż rosło, do czego z całą pewnością
przyczyniali się coraz liczniej przybywający tam artyści, ziemianie,
naukowcy, przemysłowcy oraz społecznicy. Góry były postrzegane jako
jeden z najpiękniejszych zakątków Polski, narastało zainteresowanie,
niekiedy wręcz fascynacja rodzimą ludnością, a Zakopane stawało się
miejscowością uzdrowiskową. Ważną rolę w promowaniu Tatr oraz ich
ochronie odgrywało Towarzystwo Tatrzańskie.
Po
unieważnieniu z powodów formalnych pierwszej licytacji, w której
zwycięzcą został jedyny jej uczestnik, Jakub Goldfinger, ogłoszono
kolejną. Udział w niej zgłosiło kilku chętnych, w tym Towarzystwo
Ochrony Tatr Polskich, powstałe z inicjatywy Towarzystwa Tatrzańskiego, którego
zadaniem było uzbieranie ze składek społecznych funduszy na wykupienie
majątku zakopiańskiego. Już w trakcie licytacji, mającej miejsce 9 maja
1889 roku w Nowym Sączu, okazało się, że środki te były niewystarczające.
Wówczas do aukcji przystąpił adwokat Józef Retinger i zaczął przebijać
stawkę konkurentów każdorazowo o jednego centa. Taktyka ta przyniosła
sukces, a działający w imieniu Władysława Zamoyskiego Retinger wygrał
licytację za cenę 460 002 złotych reńskich i 3 centów. Fakt ten został
entuzjastycznie przyjęty przez polskie społeczeństwo.
Działalność
społeczna w Zakopanem.
Władysław
Zamoyski prowadził lub wspierał wiele przedsięwzięć. Wśród nich na
szczególną uwagę zasługuje inicjatywa doprowadzenia linii kolejowej z
Chabówki do Zakopanego.
W początkowych zamierzeniach hrabiego miała to być
tańsza linia wąskotorowa. Batalia o potrzebne zgody, wsparcie galicyjskich
władz, przełamanie oporu społecznego i wreszcie realizację budowy
trwały łącznie dziesięć lat. Na przyjęcie rozwiązania
normalnotorowego wpływ miało Ministerstwo Wojny, które początkowo w ogóle
sprzeciwiało się powstaniu linii. Znaczącą pomoc w tym dziele uzyskał
Zamoyski ze strony dyrektora Biura
Kolejowego inż. Kazimierza Zaleskiego
oraz Andrzeja Chramca, miejscowego doktora pochodzenia góralskiego,
radnego, a następnie wójta gminy Zakopane.
Hrabiemu
zależało, aby przy budowie linii pracowali Polacy, dlatego nie chciał
zgodzić się na udział w niej Niemców i Żydów i odmówił podpisania
kontraktu ze wstępnie wybraną firmą, nie posiadającą kapitału
polskiego. Racje narodowe przedkładał nad rachunek ekonomiczny i nie krył
się z niechęcią do innych narodowości, zwłaszcza w przypadkach, gdy z
powodu ich zaangażowania miałby ucierpieć szeroko rozumiany społeczno -
ekonomiczny interes rodaków. Pierwsza lokomotywa wjechała na stację w
Zakopanem we wrześniu 1899 roku, a miesiąc później na linii zaczęły
regularnie kursować pociągi pasażerskie. Dla podtatrzańskiego kurortu i pobliskich
miejscowości otwarcie nowej trasy miało
niebagatelne znaczenie. Nie tylko
skróciło, ale przede wszystkim znacznie ułatwiło ludziom docieranie w te
okolice, a także pozwoliło zwiększyć ilość towarów ściąganych do
Zakopanego i umożliwiło jego szybszy rozwój.
Jako
właściciel zakopiańskich dóbr, Władysław Zamoyski miał na uwadze
liczne potrzeby i problemy, z jakimi borykała się gmina oraz lokalne
społeczeństwo. Czynnie wsparł wiele inwestycji, m.in. zaangażował się
w budowę elektrowni, rozbudowę sieci wodociągowej, budowę Muzeum Tatrzańskiego
im. Tytusa Chałubińskiego. Liczne instytucje kupiły na bardzo dogodnych
warunkach lub otrzymały za darmo tereny pod
budowę swoich siedzib, często
otrzymywały też materiały budowlane, zwłaszcza drewno. Mając na uwadze
aspekt wychowawczy, hrabia dbał zazwyczaj o to, by otrzymujący od niego
pomoc ponosili jednak niewielką część kosztów.
W
siedzibie majątku zakopiańskiego w Kuźnicach matka i siostra
hrabiego prowadziły Szkołę Domowej Pracy Kobiet. To wychowawcze przedsięwzięcie
otoczone było przez hrabiego ciągłą opieką. Zwłaszcza w okresie I
wojny światowej, gdy Zamoyscy pozostawali odcięci od kraju, stale prosił
dyrektora swych dóbr Wincentego Szymborskiego, ojca przyszłej noblistki
Wisławy, aby ten pomagał szkole przezwyciężać problemy z pozyskaniem pożywienia
oraz pasz. W Zakopanem panowały wówczas bardzo trudne warunki
aprowizacyjne. Więcej na temat Szkoły Domowej Pracy Kobiet możemy
przeczytać tutaj.
Ważną
formą aktywności Zamoyskiego było prowadzenie racjonalnej gospodarki na
terenach swych dóbr w Tatrach. Po latach wyrzeczeń udało mu się zacząć
uzyskiwać z nich stały, choć niewielki zysk, głównie dzięki sprzedaży
drewna. Jednocześnie chronił Zamoyski przyrodę i wydatnie przyczynił
się do ponownego
zalesienia zdewastowanych połaci gór. Aktywnie
zabezpieczał lasy przed plagą kornika, a gdy ta już wystąpiła,
doprowadzał do jej szybkiego zwalczenia. W tej działalności mógł liczyć
na wsparcie ze strony swego zarządcy Wincentego Szymborskiego, leśników
oraz straży leśnej. Prowadził także politykę skupowania serwitutów na
halach, aby zmniejszyć ilość wypasanych przez górali owiec, które w
zbyt dużej liczbie i tak
nie były w stanie należycie się wykarmić. Hrabia udostępniał też należące
do niego tereny dla celów turystycznych, a na terenie Kalatówek przeznaczył
część własnej ziemi na rzecz brata Alberta Chmielowskiego i jego
zakonu. Ukazuje to, iż dopuszczał ludzką ingerencję na tych terenach,
jednak wszelkie podejmowane przezeń działania miały charakter zrównoważony,
a dobro przyrody miało pierwszeństwo względem innych potrzeb.
Obok
gospodarki leśnej ważnym źródłem dochodów hrabiego były należące do
niego zakłady produkcyjne. W samym Zakopanem były to przede wszystkim
tartak oraz papiernia. Swoje interesy prowadził także w
innych miejscowościach,
w podkrakowskim Tenczynku posiadał browar, natomiast w Płazie w okolicach
Chrzanowa był właścicielem wapiennika, miał także udziały w
zlokalizowanej tam kolei lokalnej Piła – Jaworzno. W Zakopanem założył
Spółkę Handlową, której głównym obiektem stał się Bazar Polski
otwarty przy Krupówkach w 1911 roku. Na jego piętrze wyznaczono przestrzeń
dla eksponowania dzieł sztuki. Nadane pierwotnie temu obiektowi funkcje
przetrwały do dziś.
Istotnym
źródłem przychodów Zamoyskiego były także zyski czerpane z dzierżawy
prawa produkcji oraz sprzedaży wyrobów alkoholowych w Zakopanem i jego
okolicach. Większość przedsięwzięć gospodarczych hrabiego rozwijała
się pomyślnie, przy zastrzeżeniu, że w pewnych okresach ogólne trendy w
gospodarce oraz sytuacje losowe przyczyniały się do tego, iż niektóre z
nich przynosiły straty. Zyski czerpane z tych inicjatyw dawały Zamoyskiemu
możliwość czynnego angażowania się w sprawę polską oraz działalność
o charakterze społecznym. Na własne potrzeby nie przeznaczał z tych
dochodów praktycznie niczego.
Działalność
po I wojnie światowej i założenie Fundacji.
Po
zakończeniu I wojny światowej Władysław Zamoyski jeszcze dwa lata
przebywał we Francji, załatwiając na miejscu liczne sprawy. Wrócił do
ojczyzny w maju 1920 roku, prosto do Kórnika. Od razu rozpoczął
intensywne prace mające na celu uporządkowanie spraw majątkowych i wyjście
z kryzysowej sytuacji, w jakiej znalazły się jego majątki ze względu na
kilkuletnią wojnę, a następnie wciąż rosnącą inflację.
Pobyt
w Kórniku obok intensywnej pracy wiązał się również z licznymi powinnościami
towarzyskimi i reprezentacyjnymi. Do majątku w Wielkopolsce często
zjeżdżali nie tylko członkowie rodziny, rozmaite wycieczki, ale również
najważniejsze osoby w państwie, z Józefem Piłsudskim na czele. Przybyli
tu także
m.in. prezydent Stanisław Wojciechowski, prymas Edmund Dalbor,
generał Józef Haller, gen. Tadeusz Rozwadowski, Władysław Mickiewicz.
Niezwykle wzruszającym dla Zamoyskich wydarzeniem było przyjęcie gen.
Kazimierza Raszewskiego z VII Poznańskiego Okręgu Korpusu, który
przyjechał na zamek wraz z grupą oficerów i wojskową orkiestrą na
obchody 90 urodzin generałowej Zamoyskiej w lipcu 1921 roku.
Dla
Władysława Zamoyskiego najważniejszą sprawą było jednak zrealizowanie
swojego starego marzenia, jakim było przekazanie całego swego majątku na
rzecz narodu polskiego. Myśl tą nosił w sobie od samego początku, gdy
został dziedzicem Kórnika. Formalne kształty zaczęła ona przybierać
jeszcze przed I wojną światową, m.in. dlatego uczestniczył w założeniu
Związku Zamoyskich, stowarzyszenia skupiającego
członków rodziny, jej
krewnych oraz osób chcących realizować i praktykować cele oraz
wartości, które legły u podstaw zawiązania tej organizacji. Prace nad
ostatecznym statutem fundacji trwały od momentu powrotu hrabiego do Polski
prawie aż do jego śmierci.
W
1923 roku zmarła matka Władysława Zamoyskiego, który bardzo przeżył to
wydarzenie. Czując, że samemu traci zdrowie, starał się przyspieszyć
prace. W lutym następnego roku razem z siostrą Marią uczestniczył w
audiencji u prezydenta Polski Stanisława Wojciechowskiego, podczas której
podpisali akt donacyjny i zwrócili się z prośbą do sejmu, senatu i rządu
o opiekę nad fundacją. Po tym fakcie miał powiedzieć, że był to
najszczęśliwszy dzień w jego życiu, od tej chwili nie miał już nic. W
czerwcu w sądzie w Śremie złożył projekt ustawy o Zakładach Kórnickich
i podpisał akt rejentalny zrzeczenia się majątku na rzecz mającej powstać
fundacji. Stan jego zdrowia uległ znacznemu pogorszeniu we wrześniu 1924
roku, postanowił wówczas sporządzić testament, w którym zobowiązał
Związek Zamoyskich do doprowadzenia sprawy fundacji do ostatecznego końca,
obowiązek ten powierzając w pierwszej kolejności Janowi Zamoyskiemu
i Witoldowi Czartoryskiemu. 1. października Rada Ministrów zdecydowała,
że projekt ustawy zostanie skierowany do sejmu. Dwa dni później Władysław
Zamoyski zmarł na zamku w Kórniku. 6. października w kórnickim kościele
odbyły się uroczystości pogrzebowe. Kilka miesięcy później sejm
uchwalił Ustawę z dnia 30 lipca 1925 roku o Zakładach Kórnickich.
W
akcie prawnym dotyczącym Zakładów Kórnickich znalazł się zapis, że
Jadwiga Zamoyska i Władysław Zamoyski, jako właściciele dóbr,
przekazali Narodowi Polskiemu wszystkie swoje majątki nieruchome. Patronat
nad fundacją mieli sprawować Prezydent Rzeczypospolitej oraz prymas,
arcybiskup gnieźnieński i poznański. Wśród najważniejszych zadań,
jakie miała pełnić fundacja, wymieniono utrzymanie i rozwój Szkoły
Domowej Pracy Kobiet w Kuźnicach, działalność stypendialną na rzecz
uzdolnionych dzieci i młodzieży, utrzymanie zamku kórnickiego wraz z
biblioteką, utworzenie zakładu mającego badać drzewa w warunkach
nizinnych i górskich, kształcenie ludności zamieszkującej majątki w
zakresie dobrego gospodarowania oraz propagowanie patriotyzmu i wiary
katolickiej. Utworzona przez Zamoyskich fundacja była dziełem wieńczącym
życie hrabiego. Zawarte w niej zapisy pozostawały w zgodzie z wartościami,
którymi kierował się od najmłodszych lat.
Wykupienie
majątku zakopiańskiego związało na kilka dekad Władysława Zamoyskiego
i jego najbliższych z Podhalem. Jednym z pierwszych i najważniejszych
kierunków jego działalności w nowym miejscu było
zaangażowanie się w
spór o Morskie Oko. Do części jeziora, wraz z położonymi na wschód
terenami rozciągającymi się aż po Rysy, rościł sobie pretensje pruski
książę Christian Hohenlohe, właściciel sąsiednich dóbr w Jaworzynie.
Morskie
Oko, wraz z Czarnym Stawem pod Rysami i otaczającymi je najwyższymi
szczytami Tatr Wysokich znajdującymi się po polskiej stronie granicy,
zaliczane jest do najbardziej rozpoznawalnych miejsc w kraju, które co roku
odwiedza tysiące turystów. W odczuciu wielu z nich jest to jeden z najpiękniejszych
krajobrazów w Polsce. Na przełomie XIX i XX wieku miejsce to zostało ściśle
związane ze sprawą polską i skupiało uwagę Polaków ze wszystkich zaborów.
Gdyby nie ówczesne zaangażowanie i upór wielu ludzi, dostęp do górskich
stawów i droga na Rysy mogłyby być przez kolejne dziesiątki lat bardzo
utrudnione lub wręcz niemożliwe, gdyż znajdowałyby się już poza polską
granicą. Niewiele jednak brakowało,
aby to górskie jezioro na zawsze znalazło się poza granicami Polski. W
1902 roku,
międzynarodowy trybunał wydał wyrok przyznający ten fragment
Tatr stronie austriackiej, a w konsekwencji polskiej.
Kwestie
sporne odżyły w XIX wieku w wyniku przesunięcia linii granicznej w
Tatrach Wysokich na korzyść strony węgierskiej. Pierwotnie granica
Rzeczypospolitej biegła z Rysów na wschód przez Wysoką, Ganek, Żelazne
Wrota, Zadni Gerlach, Polski Grzebień, aż po Graniastą, gdzie dopiero wówczas
opadała ku północnemu zachodowi Rówienkowym Potokiem do Białej Wody i
kierowała się dalej ku północy wzdłuż tego potoku. Po rozbiorach
Dolina Białej Wody znalazła się poza obszarem Galicji i od tej pory linia
graniczna ciągnęła się z Rysów na północ, Granią Żabiego. Należy
jednak podkreślić, że proces przesunięcia granicy i ostateczne przyjęcie
jej nowego przebiegu trwał przez dziesięciolecia. Pierwsza mapa, na której
Dolina Białej Wody znalazła się na Węgrzech, pochodzi z 1794 roku,
jednak jeszcze do 1859 roku ukazało się co najmniej kilkanaście map
austriackich i węgierskich rozgraniczających Galicję i Węgry zgodnie ze
stanem z czasów Rzeczypospolitej.
W
1824 roku dobra Zakopane - Kościelisko nabył Emanuel Homolasc i wówczas
bardzo dokładnie opisano granicę jego posiadłości w Dolinie Rybiego
Potoku, na linii Rysy - Grań Żabiego. Właściciele terenów po węgierskiej
stronie zaczęli przy różnych okazjach sygnalizować swoje pretensje do
obszaru położonego na wschód od Rybiego Potoku. Powoływali się przy tym
m. in. na ugodę zawartą w 1858 roku z Klementyną Homolasc, wdową po
Emanuelu, która zgodziła się oddać las Żabie i uznała, że odtąd
granica dóbr będzie jednoznaczna z granicą państwową. Umowa ta była
jednak całkowicie nieważna i to z kilku powodów. Prywatne porozumienie
nie miało mocy regulowania przebiegu granicy państwowej, obejmowała
tereny należące do Nowobilskich, a przede wszystkim dzieliła dobra
tabularne, co w świetle ówczesnych przepisów było niedozwolone. Przez
lata jednak kolejni właściciele dóbr po węgierskiej stronie starali się
wykorzystywać ją jako jeden z koronnych argumentów mających rozstrzygnąć
konflikt na ich korzyść.
W
decydującą fazę spór o Morskie Oko wszedł w momencie, gdy nabywcą dóbr
po węgierskiej stronie – Jaworzyny Spiskiej, Jurgowa oraz Lendka na
Spiszu – został pruski książę Christian Hohenlohe - Öhringen, co miało
miejsce w 1879 roku. Nowy właściciel był postacią niezwykle wpływową,
jako członek Izby Panów i poseł do Reichstagu. Posiadając jednocześnie
znaczne dochody z działalności przemysłowej na Górnym Śląsku,
dysponował licznymi możliwościami i środkami realizowania obranych
przez siebie celów. Bardzo szybko doprowadził do zaostrzenia tlącego się
nad Morskim Okiem konfliktu, chcąc jako miłośnik polowań powiększyć
obszar swoich terenów łowieckich.
Książę
znalazł bardzo energicznego wykonawcę tych planów w osobie Edwarda Kegla,
zarządcy swoich dóbr. Wkrótce w węgierskich księgach hipotecznych i
katastralnych dokonano zapisów mających potwierdzać prawo księcia do
spornego obszaru, kosztem właścicieli zakopiańskich dóbr, górali
Nowobilskich oraz Towarzystwa Tatrzańskiego, które od 1874 roku użytkowało
część parceli na schronisko im. Stanisława Staszica, a w późniejszych
latach odkupiło fragmenty hal i lasu od górali. Właściciel Jaworzyny
stosował politykę faktów dokonanych i zaczął wydawać rozporządzenia
starając się je egzekwować. Zabronił góralom wypasu trzody, Towarzystwu
Tatrzańskiemu nakazał zaś rozbiórkę tratwy na Czarnym Stawie.
Gdy
wezwania pruskiego księcia zostały zignorowane, wystąpił z oficjalną
skargą do władz państwowych, co zaowocowało utworzeniem przez węgierskie
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Namiestnictwo Galicyjskie wspólnej
komisji dla rozstrzygnięcia sporu. Zebrała się ona 16 sierpnia 1883
roku w schronisku nad Morskim Okiem i w Jaworzynie w dniu następnym. Strona
galicyjska reprezentowana była przez radcę Wydziału Krajowego Edmunda
Mochnackiego i starostę nowotarskiego Franciszka Steuera. Nad Morskim Okiem
obecny był także Tytus Chałubiński, który gorąco propagował w owym
czasie Tatry w całym polskim społeczeństwie, jak również inni goście z
Warszawy. Ponadto na zebraniu obecni byli przedstawiciele Towarzystwa Tatrzańskiego
(Władysław Markiewicz, Leopold Świerz i Walery Eliasz-Radzikowski),
Nowobilscy z reprezentującym ich Franciszkiem Zygmuntowiczem oraz
przedstawiciel dworu zakopiańskiego.
Wszyscy
ze strony Galicji byli doskonale przygotowani, posiadali merytoryczne
argumenty podparte licznymi dokumentami, łącznie z przywilejem królewskim
dla górali, wypisami metryk gruntowych i spisem odbiorczym. Strona węgierska
była w stanie oprzeć się praktycznie wyłącznie na ustnych zapewnieniach
Edwarda Kegla, a w dniu następnym przedstawiła kilka dokumentów sprzed
zaledwie kilku lat oraz wspomnianą wcześniej nieważną umowę z Klementyną
Homolasc z 1858 roku.
W
latach osiemdziesiątych XIX wieku Towarzystwo Tatrzańskie przejęło na
siebie główny ciężar obrony spornych terenów zagrożonych trwałym
przejęciem przez pruskiego księcia. Był to czas, w którym Tatry stawały
się coraz bardziej popularne i zaczynały być postrzegane przez polskie
społeczeństwo we wszystkich zaborach jako narodowe dobro. Do Zakopanego
sprowadzali się na stałe lub przyjeżdżali w okresie letnim liczni
przedstawiciele kręgów kulturalnych, naukowych, politycznych,
gospodarczych i społecznych, dzięki czemu tatrzański mit propagowany
przez wybitnych artystów i wiązany ze sprawą narodową coraz silnej
oddziaływał na Polaków. Morskie Oko, nazywane w pierwszej połowie XIX
wieku „Perłą Galicji”, zaczęło stawać się w powszechnej świadomość
czymś zdecydowanie bardziej znaczącym – narodowym sacrum.
Założone
w 1873 roku Towarzystwo Tatrzańskie skupiało ludzi z różnych kręgów,
nie wyłączając profesorów akademickich, artystów czy przedstawicieli
miejscowej ludności. Jego członków cechowała wrażliwość na piękno gór,
chęć ich badania i poznania, promowania bezpiecznej i odpowiedzialnej
turystyki oraz ochrony przyrody. Ze względu na swe zaangażowanie nie mogli
pozostać obojętni wobec pretensji Hohenlohego. Pasja i poświęcenie dla
sprawy pozwoliły im, pomimo ogromnych trudności, skutecznie zabiegać u władz
galicyjskich i państwowych, by kwestia konfliktu o Morskie Oko nie została
zaniechana, a jednocześnie prowadzić akcję uświadamiania i pozyskiwania
poparcia opinii publicznej.
Towarzystwo
Tatrzańskie wystąpiło z petycją do Sejmu Krajowego we Lwowie, wzywając
do ochrony interesów obywateli na polskim gruncie i zabezpieczenia cennego
skrawka gór przed włączeniem go do
Węgier. Podobny wniosek złożył również
poseł nowotarski Feliks Pławicki. Dzięki tym zabiegom 10 września 1884
roku sejm przegłosował uchwałę, w której zaapelowano do rządu, by o każdej
kwestii spornej dotyczącej granic Galicji informowany był Wydział Krajowy
i aby mógł on delegować swego przedstawiciela do komisji regulacyjnej.
Był
to pierwszy z całej serii kolejnych formalnych i nieformalnych kroków
podjętych przez Towarzystwo Tatrzańskie. Jego członkowie interweniowali u wpływowych
osobistości z kręgów galicyjskich i wiedeńskich, a przede wszystkim
u namiestnika Galicji, w Sejmie Krajowym, w kole polskim w Wiedniu, u
premiera rządu i wreszcie u cesarza Franciszka Józefa, za każdym razem
starając się dokładnie objaśniać istotę sporu i jego przebieg.
Pomimo
braku wiążących rozstrzygnięć na szczeblu centralnym, działania podjęte
przez polskie środowiska miały dla sprawy doniosłe znaczenie, nie pozwoliły
bowiem na ciche i niekorzystne jej załatwienie. Przede
wszystkim
jednak doprowadziły do zaangażowania kolejnych, tym razem już oficjalnych
czynników z Galicji, a poprzez zabiegi propagandowe skierowały na konflikt
zainteresowanie opinii publicznej nie tylko w zaborze austriackim. Spór
przestawał być prywatnym czy regionalnym, lecz zaczął nabierać
charakteru narodowego i został włączony do sprawy polskiej.
W
konflikcie granicznym w Tatrach Wysokich nadchodził powoli czas
ostatecznego rozstrzygnięcia. Szczególna rola w przyszłych wydarzeniach
przypadła hrabiemu Władysławowi Zamoyskiemu. Turyści
udający się nad Morskie Oko zazwyczaj docierają na miejsce drogą im.
Oswalda Balzera, lwowski profesor odegrał bowiem kluczową rolę w sporze
o tereny wokół
górskiego jeziorka. Nie mniej ważne było zaangażowanie
w sprawę hrabiego Władysława Zamoyskiego.
Choć
sprawa Morskiego Oka zataczała coraz szersze kręgi i nabrała wagi ogólnonarodowej,
wciąż daleko było do potwierdzenia polskich praw do wschodniej części
Doliny Rybiego Potoku. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Wiedniu
odwlekało podjęcie jakiejkolwiek decyzji, co w gruncie rzeczy było
korzystne dla dworu w Jaworzynie i Węgier, gdyż umożliwiało ciągłe użytkowanie
spornego obszaru. W tym właśnie czasie w sprawę zaangażował się Władysław
hr. Zamoyski, stając się dla księcia Hohenlohego równie potężnym
przeciwnikiem, choć źródłem jego siły nie był ogromny majątek czy
koneksje na najwyższych szczeblach, lecz wyjątkowy chart ducha i
bezgraniczne poświęcenie się temu, co służyło sprawie polskiej.
Będąc
miłośnikiem przyrody, hrabia spełnił w kolejnych latach oczekiwania społeczne
poprzez prowadzenie racjonalnej gospodarki leśnej i ograniczanie wypasu bydła.
Nad Morskim Okiem natychmiast podjął aktywne
działania zgodne z panującymi
nastrojami i przysługującymi właścicielom prawami. Odbudował
zniszczoną ścieżkę nad stawami, stawiał własne tablice „Państwo
Zakopane” i wyjątkowo w tym miejscu zachęcał górali do wypasu. Ta
aktywność naturalnie zaostrzyła spór i poskutkowała kolejną falą
prywatnych pozwów do sądów z obu stron.
Nad
samym Morskim Okiem zaczęło dochodzić do bezpośrednich konfrontacji żandarmów
węgierskich i służb Hohenlohego ze służbami leśnymi Zamoyskiego i góralami.
Przypominały one momentami działania
partyzanckie, którym nie brakowało
pomysłowości i fantazji, co zostało barwnie opisane we wspomnieniach
uczestnika tamtych wydarzeń, leśnika Władysław Bieńkowskiego. Sądowy
zakaz zabraniający obu stronom stawiania jakichkolwiek zabudowań na
spornym terenie był przez Węgrów notorycznie ignorowany. Polacy starali
się nie łamać prawa, choć niekiedy z pewnością balansowali na jego
granicy, stawiając czynny opór przeciw wszelkim oznakom trwałego
posiadania i broniąc własnych praw. Budynki stawiane przez Węgrów
regularnie płonęły „rażone piorunem” nawet w środku zimy. Żandarmi
byli przepędzani i straszeni strzałami, a nowo ustawione węgierskie
słupy graniczne były wykopywane i przenoszone na wschód. Druga strona również
nie pozostawała w tej kwestii dłużna. Miały miejsce aresztowania,
ostatecznie nie doszło jednak do rozlewu krwi, choć momentami można było
się tego obawiać. Władysław Zamoyski za każdym razem otaczał opieką
pojmanych górali i ich rodziny, dbając, by nie zostali pokrzywdzeni.
W
tym okresie spór wyraźnie przybrał już wymiar dwutorowy, obok prywatnego
doszło do eskalacji oficjalnego konfliktu o przebieg granicy między Galicją
i Węgrami. Wyroki wydawane przez sądy i działania
najwyższych władz
po obu jej stronach sprawiły, że do ostatecznego rozstrzygnięcia mogło
dojść jedynie w Wiedniu u samego cesarza. Cesarz podjął decyzję,
że spór zostanie rozstrzygnięty przez międzynarodowy trybunał
rozjemczy. Mimo to na jego zawiązanie trzeba było czekać blisko dekadę,
przede wszystkim z powodów opieszałości urzędniczej i wybiegów
czynionych przez stronę węgierską.
Zamoyski
wspólnie z Towarzystwem Tatrzańskim, którego został członkiem, nie
ustawali w mobilizowaniu społeczeństwa i władz do aktywności, co
przynosiło pożądane rezultaty. Zainteresowanie i poparcie społeczne wciąż
rosło, także w pozostałych zaborach i w kręgach emigracji. Pod petycją
wystosowaną przez Towarzystwo Tatrzańskie do Koła Polskiego w Wiedniu,
wzywającą jego członków do energicznych
działań, podpisały się ponad
34 tysiące osób ze wszystkich warstw społecznych. Opinia publiczna
była stale informowana o sytuacji za pośrednictwem prasy, której rolę i
znaczenie hrabia doskonale rozumiał. Liczne artykuły wyszły spod jego własnej
ręki lub ukazały się z jego inicjatywy.
Tymczasem
ranga, jaką nabrała kwestia granicy nad Morskim Okiem, sprawiła, że
zaangażowano do współpracy wybitnych specjalistów, których zadaniem było
zgromadzenie odpowiedniej dokumentacji świadczącej o polskich prawach.
Kluczowa i pierwszorzędna dla całej sprawy rola przypadła w udziale
wybitnemu historykowi prawa i ustroju z Uniwersytetu Lwowskiego, profesorowi
Oswaldowi Balcerowi. Przyjął on na siebie zadanie oficjalnej obrony
interesów austriackich, a de facto polskich, przed międzynarodowym
sądem rozjemczym. Na ukonstytuowanie się sądu trzeba było czekać
jeszcze pięć lat, do czego przyczyniła się postawa Węgrów, nie mogących
zdecydować się na skład swej delegacji. Jako miejsce posiedzenia trybunału
wskazano Graz.
Pierwsze
posiedzenie sądu miało miejsce 21 sierpnia 1902 roku. Przybyli na nie
liczni obserwatorzy z Galicji, w tym hrabia Władysław Zamoyski i
przedstawiciele Towarzystwa Tatrzańskiego, a ponadto dziennikarze ze
wszystkich trzech zaborów, którzy na bieżąco relacjonowali przebieg
procesu.
Podczas
kolejnych posiedzeń sądu w od 28 do 31 sierpnia wysłuchano argumentów
Oswalda Balzera. Posiadając niezwykle gruntowne przygotowanie i doskonałą
znajomość przedstawionych przed trybunałem dokumentów, postanowił
przeprowadzić wywód negatywny, mający na celu zbicie argumentów węgierskich
oraz wykazanie zawartych w nich rozmaitych sprzeczności. Ponadto w
przedstawionych przez stronę przeciwną materiałach uwypuklał dane świadczące
na korzyść Polaków. Powołując się nawet na XIII wieczne dokumenty,
wykazał, że nie tylko sporny obszar, ale również tereny położone dalej
na wschód stanowiły polskie terytorium aż do momentu zajęcia Podhala
przez Austrię.
Po
wystąpieniach obrońców sąd postanowił przerwać obrady i udać się na
wizję lokalną nad Morskie Oko, która odbyła się 4 i 5 września. Stała
się ona okazją do zamanifestowania uczuć patriotycznych. Nad stawy przybyło
kilkuset Polaków: górale i nowi mieszkańcy Zakopanego oraz ich goście.
Nowobilscy dostarczyli biało - czerwoną flagę, która zawisła nad
schroniskiem Towarzystwa Tatrzańskiego. Wszyscy wspólnie zaśpiewali
„Mazurka Dąbrowskiego” i „Boże, coś Polskę”.
Wszyscy
musieli się uzbroić w cierpliwość, gdyż po ostatnich wystąpieniach
obrońców 10 września zakończyła się jawna część procesu.
Pomimo rozbudzonych nadziei panowało duże zdenerwowanie. Wreszcie w sobotę
13 września 1902 roku ogłoszono wyrok. Trybunał przyznał Galicji całość
spornego terytorium, z wyłączeniem niewielkiego skrawka lasu w pobliżu ujścia
Rybiego Potoku do Białej Wody.
Wiadomość
o sukcesie bardzo szybko dotarła do polskich miast i wywołała powszechny
entuzjazm i zadowolenie. Po ulicach Zakopanego przeszedł pochód w czasie
którego śpiewano m.in. naprędce ułożoną przez Ludwika Solskiego
parafrazę zwrotki „Mazurka Dąbrowskiego”: Jeszcze Polska nie zginęła,
Wiwat plemię lasze, Słuszna sprawa górę wzięła, Morskie Oko nasze! W całym
kraju wiwatowano na cześć Szwajcarów oraz polskiej reprezentacji w Grazu.
Nie zawsze jednak pamiętano o osobie Władysława
Zamoyskiego, który przez
całe lata dźwigał ciężar tego konfliktu na swoich barkach. Co więcej,
nie mógł on w pełni cieszyć się z osiągniętego zwycięstwa, gdyż
nadal nierozstrzygnięty pozostawał spór prywatny z księciem Hohenlohem.
Pomimo
ogłoszenia wyroku w Grazu nad Morskim Okiem znów zaczęły się dziać
rzeczy znane z wcześniejszych lat. Tym razem jednak role się odwróciły:
to Polacy zazwyczaj budowali, natomiast ludzie pracujący dla dworu w
Jaworzynie niszczyli nowe obiekty, dochodziło również do rękoczynów.
Chcąc wzmocnić swoją pozycję w sporze, Władysław Zamoyski doprowadził
w pewnym momencie do wytoczenia procesu samemu sobie. Gdy ludzie
Hohenlohego ukradli jednej z góralek krowę, hrabia dopilnował, aby
poszkodowana wniosła przeciw niemu proces, ponieważ stało się to na jego
gruncie. Ku swemu zadowoleniu, polski arystokrata sprawę przegrał, zapłacił
odszkodowanie i zyskał cenny dowód posiadania.
Od
1907 roku pruski książę wnosił skargi do sądów w Nowym Targu,
Nowym Sączu i w Krakowie. Wyroki przez nie wydane podtrzymywały jednak
prawo własności Zamoyskiego, dlatego też po kolejnej apelacji sprawa
trafiła do najwyższej instancji, czyli Trybunału Kasacyjnego w Wiedniu.
Pomimo wcześniejszych korzystnych wyroków hrabia wraz ze swymi adwokatami,
Tadeuszem Bednarskim i Józefem Skąpskim, mieli poważne obawy, czy
transakcja z 1858 roku nie zostanie uznana za ważną w zakresie prywatnej własności.
Oczekiwanie na ostateczne rozstrzygnięcie musiało wiele kosztować Władysława
Zamoyskiego. Na szczęście 6 maja 1909 roku Trybunał Kasacyjny oddalił
pretensje Christiana Hohenlohego. Pierwszą osobą,
którą hrabia
poinformował o ostatecznym sukcesie i zamknięciu sporu o Morskie Oko, był
profesor Oswald Balzer. Tym razem jednak prasa i społeczeństwo nie
interesowały się prywatnym konfliktem tak silnie, jak wcześniej kwestią
granicy państwowej. Zwycięstwo Władysława Zamoyskiego przeszło niemal
bez echa.
Dziś
o tatrzańskich wydarzeniach z przełomu XIX i XX wieku, którymi żywo
interesowała się polska opinia publiczna we wszystkich zaborach,
przypomina zaledwie skromna tablica nad Morskim Okiem oraz nazwa
szosy
prowadzącej w to piękne miejsce, która nosi imię Oswalda Balzera. Władysława
Zamoyskiego upamiętnia jedna z głównych ulic w Zakopanem oraz pomnik
usytuowany na końcu Krupówek.
Dla
Polaków, w szczególności zamieszkujących Galicję, zwycięstwo w sporze
o Morskie Oko miało przede wszystkim znaczenie moralne i symboliczne,
dlatego wiązało się z silnym wzruszeniem, radością, emocjami. Było
swoistą namiastką tego, co stało się faktem w roku 1918. Uznanie przez sąd
racji strony austriackiej, a faktycznie polskiej, zatrzymało proces utraty
kolejnych partii pięknych gór, które już wówczas uznawane były za
narodowy skarb. Dzięki wysiłkom wielu ludzi bezgranicznie oddanych sprawie
udało się uratować prawdziwą perłę: Morskie Oko. Nie bez znaczenia był
fakt, że ogromną wagę miały w sporze dokumenty i materiały pochodzące
jeszcze z okresu, gdy Rzeczpospolita była w pełni suwerennym krajem.
Zatwierdzona wreszcie została granica, czyli coś, co zwykle kojarzy się z państwem.
W tym wypadku był to swoisty substytut, który poruszył serca Polaków ze
wszystkich warstw społecznych.
Przede
wszystkim jednak korzystny wyrok międzynarodowego trybunału dawał
poczucie prawdziwego zwycięstwa, a tych w okresie zaborów brakowało,
o wiele częstsze było doświadczanie krzywd i porażek. Tym razem nie
wygrał ten, kto miał przewagę siły, majątku, wpływów, lecz ten, kto
miał poczucie słuszności.
Władysław
Zamoyski posiadał bardzo złożoną osobowość. Jego radykalizm i upór w
działaniu na rzecz spraw, którym się oddawał, oraz ascetyczny styl życia
wzbudzały wśród jemu współczesnych zarówno
podziw i uznanie, jak i
zdziwienie oraz drwiny, a niekiedy stawały się powodem ostrych ataków i
krytyki. On sam był surowy w osądach, szczególnie wobec tych, którzy
z racji swej pozycji, sprawowanej funkcji, mogli czynić wiele dobrego na
rzecz sprawy polskiej, narodu, czy społeczności lokalnej, ale tego świadomie
zaniechali lub brakowało im wytrwałości i konsekwencji. Był osobą
potrafiącą powiedzieć, co myśli o danej osobie lub sytuacji, a jego
uwagi nie zawsze były uprzejme. Wybuchowy charakter łączył się jednocześnie
z dużym poczuciem humoru i dystansem wobec własnej osoby.
Wiele
zrozumienia mogli znaleźć u niego słabsi, mniej wyedukowani, pochodzący
z niższych warstw społecznych. Nie żywił jednocześnie sympatii dla grup
społecznych czy narodowości, które miały w jego opinii interesy
sprzeczne z narodem polskim. Dużą niechęć okazywał Niemcom i Żydom,
trzeba jednak mieć na uwadze fakt, iż nawet otwarcie z nimi rywalizując
na gruncie społeczno - gospodarczym, czynił wszystko
w ramach prawnych i zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami konkurencji, rywalizacji. Sprawa
polska, w jakimkolwiek kontekście by nie była poruszana, od sporu o
Morskie Oko po prywatne stypendium na rzecz uzdolnionej młodej osoby,
zawsze go żywo poruszała i chętnie się w nią angażował.
Nosił
w sobie hrabia dumę wielkiego rodu, tradycję przedrozbiorowej
Rzeczpospolitej, doświadczenia dziadków i rodziców z okresu powstania
listopadowego i późniejszej emigracji. Wychowany w atmosferze
patriotycznej, pozostał wierny ojczyźnie. Był osobą głęboko wierzącą,
zafascynowaną franciszkańską duchowością. Ostatecznie nie został ani
żołnierzem, ani zakonnikiem, jednak po jego codziennej postawie
łatwo
poznać, że wzorce te były mu szczególnie bliskie. Ubierał się
skromnie, jadł niewiele, z czasem wyrzekł się praktycznie wszelkich
przyjemności, był niezwykle oszczędny. Ta ostatnia cecha narażała go na
oskarżenia o daleko posunięte skąpstwo, które byłyby może prawdziwe,
gdyby pieniądze przeznaczał na własne potrzeby, czego jednak nie robił.
Życie towarzyskie miał bogate, co wynikało choćby z zajmowanej
przezeń pozycji społecznej, jednak stronił od udziału w zabawach, sam też
takowych, podobnie jak jego najbliżsi, nie urządzał. Dla osób, które
nie w pełni poznały jego cele, życiową filozofię i zasady, którymi się
kierował, istotnie mógł uchodzić za dziwaka, tak jak go czasem nazywano.
Niewątpliwie budził emocje, a jego działalność była dostrzegana przez
ówczesną prasę, na łamach której wystawiano mu różnorodne oceny.
Miłość
hrabiego do ojczyzny i rodaków nie była miłością ślepą, dostrzegał
liczne narodowe wady i bardzo go one drażniły. Ale być może właśnie
posiadanie tej świadomości wskazuje na fakt, iż uczucie to było naprawdę
głębokie i tu należy szukać źródeł jego służebnej postawy. To
poczucie obowiązku, które w sobie nosił, miało także wpływ na
decyzję o niezałożeniu nigdy rodziny, pomimo licznych ku temu możliwości.
Bezgranicznie kochał swoją matkę, której zawsze okazywał ogromny
szacunek i przywiązanie, z nią też konsultował wszystkie swoje
plany. Już po jego śmierci Stefan Żeromski napisał, że po Władysławie
Zamoyskim nie pozostały żadne pisma, plany, gadulstwo i deklaracje,
lecz tylko nagi uczynek i dlatego właśnie powinien być czytany w szkołach
na równi z arcydziełami narodowych wieszczów.
Jacek
Ptak
Władysław hrabia Zamoyski i jego zasługi dla Zakopanego. (57) |
Pokaz slajdów |
Pobierz tekst w wersji pdf. |
1.
Zofia Radwańska-Paryska, Witold Henryk Paryski, Wielka Encyklopedia Tatrzańska,
Wydawnictwo Górskie, Poronin 2005.
2.
Władysław Bieńkowski, Spór
o Morskie Oko. Wspomnienia, Biblioteka Kórnicka PAN – Tatrzański
Park Narodowy, Kórnik – Zakopane 2002 r.
3.
Władysław Krygowski, Dzieje
Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, Wyd. PTTK „Kraj”, Warszawa
– Kraków 1988 r.
4.
Krzysztof Rataj, Mąż o niezachwianej woli. Władysław Zamoyski 1853 –
1924., www.hismag.org.pl licencja CC BY-SA 3.0
5.
Adam Kitkowski, Jerzy M. Roszkowski, Władysław hrabia Zamoyski – w 160
rocznicę urodzin. Kórnik – Zakopane 2013 r.
6.
Zenon Bosacki, Władysław Zamoyski. 1853-1924. Poznań 2002 r.
7.
Marcin Guzik, Piotr Bąk, Obraz dóbr zakopiańskich w 1889 r. na podstawie
map katastralnych, ksiąg gruntowych i operatu urządzenia lasu. Tatrzański
Park Narodowy.
8.
Krzysztof Rataj, Spór o Morskie Oko czyli długa walka o polska granicę,
www.histmag.org.pl licencja nr CC BY-SA 3.0
9.
Wojciech Wilczek, Z Zamoyskimi wędrówka przez wieki, [w] Tatry, nr 4/2013
r.
10.
Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa.: www.wbc.poznan.pl
11.
Cyfrowa Biblioteka Narodowa.: www.polona.pl
12.
Narodowe Archiwum Cyfrowe.: www.nac.gov.pl
13.
Polska na fotografii.: www.fotopolska.eu
spis treści.